„Brak miłości to jedyna przyczyna tego, dlaczego cierpimy”.
(Św. Juliana z Norwich}
Czym jest brak miłości prawdziwej? Tym, co prowadzi do braku rozwoju człowieka, depresji. Człowiek potrzebuje miłości, aby mógł się rozwijać w różnych dziedzinach i wzrastać w świętości. „Świętość jest darem i drogą” – wyjaśnił Ojciec Święty Franciszek przed modlitwą „Anioł Pański” w uroczystość Wszystkich Świętych w Watykanie. Dar i droga to cechy prawdziwej świętości. Dar, który otrzymaliśmy na Chrzcie świętym może przemienić nasze życie, gdy pozwolimy na jego wzrost.
To, do czego zaprasza Jezus Chrystus- a o czym świadczą święci ludzie – to ewangeliczna postawa przebaczenia. Dotyczy ona wszystkich ludzi, którzy idą w imię Pańskie. W niej jak w zwierciadle odbije się nasza odpowiedź: czy jestem prawdziwym świadkiem Jezusa Chrystusa? Czy prawda: „Odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy” dociera do serca?
Jak trudno jest być podobnym do Jezusa, gdy doświadcza się udziału z Nim: „Mnie prześladowali i was prześladować będą (J15,12). W związku z tym przypomina mi się homilia pewnego rekolekcjonisty, w której mowa była także o pewnym mężczyźnie, który pragnął męczeństwa. Ale gdy go napadli i zadawali mu ogromny ból, zmuszając go do tego, aby powtarzał słowa, których on nie chciał wypowiadać, to w pewnym momencie uległ im, a oni go nie zamordowali. Bardzo żałował, ze nie wytrwał do końca. Pan Bóg widział jego wielki żal i znał wszystkie jego pragnienia. Przyszedł czas, że jego prośba została spełniona. Otrzymał powołanie do tego, by umrzeć śmiercią męczeńską. Wcześniej nie miał sił znieść cierpienia do końca, gdyż nie miał takiego powołania.
Tak to jest: najważniejsza jest wola Pana Boga. Uważajmy to sobie za łaskę, jeśli możemy dać świadectwo prawdzie i uchronić się przed nienawiścią, np. do rodaków, sprawujących władzę. Trzeba przebaczać z serca wszystkie wyrządzone krzywdy, oszczerstwa, którymi nas zaszczycają prześladowcy.
Wydaje się być korzyścią dla prześladowcy, jeśli ktoś święty modli się za niego. Szaweł dotknięty modlitwą Szczepana nie tylko się nawrócił, ale stał się Apostołem narodów. Kardynał Stefan Wyszyński odpuścił swojemu winowajcy Bolesławowi Bierutowi, ufny, że sprawiedliwy Bóg znajdzie w tym życiu jaśniejsze czyny, które zjednają Boże miłosierdzie. ( Zapiski więzienne,13.03.1956).
Są ludzie, którzy pragną zbawienia do tego stopnia, że nie omijają okazji do wyrażania choćby najmniejszych gestów miłości, np. uśmiechu, dobrego słowa. Wykorzystują każdą okazję do czynienia dobra, przypominając panny roztropne z przypowieści o 10 pannach, które wzięły swoje lampy wyszły na spotkanie pana młodego, i które wraz z lampami wzięły oliwę. I kiedy o północy rozległo się wołanie: Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie, powstały i opatrzyły swe lampy. Były gotowe wejść z panem młodym na ucztę weselną. I weszły z nim. I drzwi zamknięto. Gdy nadeszły na ucztę pozostałe panny i prosiły:
„Panie, panie, otwórz nam”, usłyszały w odpowiedzi: „Zaprawdę, zaprawdę nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny ( Mt25, 1-13).
Przypowieść o 10 pannach znakomicie nadaje się do tego, by zastanowić się nad swoją roztropnością. I jakie są najważniejsze jej elementy? Św. Tomasz wymienia osiem właściwości, bez których roztropność będzie niepełna. Są to: pamięć( memoria), pojętność ( intellectus), podatność na pouczenie( docilitas), domyślność ( solertia), zdrowy osąd (ratio),zdolność przewidywania (providentia), oględność (circumspectio) i ostrożność (cautio).
Wzorem roztropności są osoby, które naśladują Pana Jezusa już w tym życiu doczesnym i święci, którzy są już w niebie. Osoby naśladujące Pana Jezusa i dające świadectwo o tym przykładem życia są bardzo potrzebne na tym świecie, dla rozszerzania Królestwa Bożego. To dla ludzi bardzo korzystne. Takim wzorem dla mnie byli kapłani katecheci, np. Ks. Lucjan Grajewski, który był moim katechetą w Liceum Ogólnokształcącym. Nawet po swoim odejściu do Pana bardzo mi pomógł w pewnej sprawie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że jest w niebie. Skoro wspomniałam o nim, trudno mi nie wspomnieć o innym księdzu, a mianowicie o Ks. Antonim Wiszu, który był dla mnie jakby kierownikiem duchowym. Bardzo pomocnym.
Z wdzięcznością wielką myślę o Panu Bogu, o aniołach Bożych, o świętych, także w naszej wspólnocie, do której należę. Ze wzruszeniem piszę o wstawiennictwie za nami wielkich świętych. Mam tu na myśli szczególnie następujące osoby:
– Maryję– troskliwą Matkę czuwającą nad pielgrzymowaniem swoich dzieci i moją Patronkę od chrztu świętego;
– Św. Terenię od Dzieciątka Jezus – moją Patronkę od sakramentu Bierzmowania. I główną patronkę misji, misjonarzy i misjonarek. Święta Terenia zostawała zawsze mała, a jedyne jej zajęcie to zbieranie kwiatów- kwiatów miłości i ofiary – i ofiarowywanie ich Bogu, aby sprawić Mu przyjemność. Postępowała drogą, nakreśloną przez Pana Jezusa, starając się w niczym nie zajmować się sobą, a co Jezus raczy zdziałać w jej duszy, to Mu oddać, gdyż nie obrała surowego życia, żeby zadośćuczynić za własne, ale za cudze grzechy. Jezus dał jej zrozumieć, że dla tych, których wiara jest jak ziarno gorczycy, sprawia cuda i góry przenosi, aby tę małą wiarę umocnić, ale dla swych zaufanych przyjaciół, nie czyni cudów, zanim nie wypróbuje ich wiary. Nie znała innej drogi, by dojść do doskonałości, jak miłość. Bez niej niczym są wszystkie dzieła, nawet te najwspanialsze, jak wskrzeszenie umarłych czy nawracanie ludów.
– Św. s. Faustynę Kowalską Trudno o niej nie wspomnieć. Tak bardzo znana z heroicznego samowyrzeczenia, zaparcia się siebie i umartwienia, o których mówi w Dzienniczku {Ćd 189}. Faustyna modliła się do Pana: „Od młodości swojej, upatrywałam woli Twojej, a poznawszy ją, starałam się ją spełnić {Dzienniczek 1504}. Świadczy o tym następujące doświadczenie jej posłuszeństwa: „Od dwóch lat jestem na krzyżu pomiędzy niebem a ziemią, to jest, że jestem związana ślubem posłuszeństwa, słuchać mam przełożonej jako samego Boga – a z drugiej strony Bóg daje mi sam bezpośrednio poznać swoją wolę, jest moja męka wewnętrzna tak wielka, której nikt nie pojmie i nie zrozumie tych cierpień duchowych. Lżejszym mi się wydaje oddanie życia niż przeżyć nieraz jedną godzinę w takiej męce. Nie będę nawet o tym pisać, bo to jest nie do opisania- poznawać bezpośrednio wolę Boga, a być znowuż doskonale posłuszną woli Boga pośrednio, w zastępstwie przełożonych. Dzięki Panu, ze dał mi kierownika” Kontynuuj czytanie