Chodzi o lekcje religii
O tym, jak radzą sobie w życiu osoby,
które uczęszczały na lekcje religii,
dając innym przykład swojej wiary w Pana Boga…
Chodzi mi o szkołę, w której przez wiele lat pracowałam jako nauczycielka religii.
Lekcje religii były w niej dwie godziny w tygodniu z każdą klasą. Dodatkowo mialam pół etatu na wsi.
Po jakimś czasie podjęłam decyzję o przeprowadzce… Szybko znalazłam pracę w katechezie w Warszawie, gdzie uczniowie mieli tylko jedną godzinę lekcji religii w tygodniu.
To, co mnie wówczas bardzo zaskoczyło, to duża różnica pomiędzy poziomem wiedzy religijnej dzieci z Warszawy a dzieci, które wcześniej uczyłam w szkołach, gdzie każda klasa miała dwie godziny lekcji religii tygodniowo.
Brak poziomu lub niski poziom wiedzy religijnej ma wypływ na podejmowanie życiowych decyzji, co nie jest bez znaczenia dla zachowania niepodległości i suwerenności ojczyzny.
Poznawanie Pana Boga jest bardzo potrzebne, by Go miłować z całej duszy, z całego serca, całym umysłem a bliżniego swego jak siebie samego.
Poznawanie Boga na lekcjach religii jest bardzo owocne dla zycia duchowego. Brak poznawania prowadzi do tego, że ktoś mówi, że jest niewierzący, nie uświadamiając sobie, że jest po prostu nieukiem, a nie czlowiekiem niewierzącym. Wspomnę przy tym, że kilka miesięcy temu dana mi była możliwość rozmowy z młodym czlowiekiem, na ulicy, który określił siebie jako ateistę, a na moje pytanie, czy wie coś o Mojżeszu, zastanawiał się przez chwilę, a potem odpowiedział, że nie może sobie przypomnieć, ale wie, że taki był. W ten sposób dał świadectwo swego nieuctwa czy to przyczyn niezależnych od siebie czy zależnych.
Tak czy inaczej nie korzystanie z możliwości poznawania Boga na lekcjach religii jest poważnym zaniedbaniem, a więc i grzechem. Sprzyjanie temu przez dorosłych to współudział w tym, co jest jest konsekwencją nie chodzenia na lekcje religii: np. pobyt w więzieniu z powodu nie poznania i nie uwzględniania Bozych przykazań na swojej drodze życia. Przykazania są jak znaki na drodze, aby trafić do celu. Celem jest Niebo, do którego unosi nas Eucharystia.
Dorośli powinni pomóc dzieciom, by nie tylko chodziły na lekcje religii, ale realizowały Boże przykazania kazdego dnia. Mamy wszyscy święcie postępować, co nie oznacza akceptacji na obrażanie Pana Boga przez słowa i czyny sprzeczne z Bożym Słowem.
Pomoc dzieciom to także popieranie lekcji religii w szkole. Dzieciom nie tylko nie należy ujmować tychże lekcji, ale wspierać ich w tym, aby były pobożne i wybierały zawsze to, co się Panu Bogu podoba. Bo Bóg ma być na pierwszym miejscu w całym naszym życiu. Bez Boga ani do proga.
Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to i lekcja religii powinna być priorytetem, najważniejszym przedmiotem dla osób wierzących.
Mamy więc radykalnie wybierać dobro. I dzielić się świadectwem także podczas Świąt Bożego Narodzenia. Mam tu na myśli to, abyśmy dawali świadectwo o tym, jak wielkie rzeczy uczynił Bóg dla nas w ciągu całego roku.