Jaką rolę odgrywacie?

  • Chodzi o przyszłość Polski
    1. „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali” (18 VI 1983 r). Wbrew wszystkim mirażom ułatwionego życia musicie od siebie wymagać. To znaczy właśnie „więcej być”. Przyszłość Polski zależy od was i musi od was zależeć”.( Jan Paweł II)

    Jak wymagają od siebie młodzi ludzie w codziennym życiu? Czy zabiegają o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem? Jaka jest ich relacja z Bogiem? Młodzi ludzie mają tak wiele problemów ze swoimi nałogami, nie zdając sobie sprawy z tego, że są one wynikiem słabej relacji z Bogiem.

    Spotykamy różnych ludzi. I ja też. Dzisiaj spotkałam młodą dziewczynę z papierosem elektronicznym i kilkoma kolczykami na twarzy. Podeszłam do niej z życzliwością, mówiąc między innymi: Serce mi się kraje, jak widzę młodą dziewczynę, niszczącą swoje zdrowie. To takie szkodliwe, to tak jak popełniać samobójstwo. I te dodatki na twarzy w moim odczuciu zupełnie nie potrzebne. To tyle, co udało mi sie dzisiaj wyrazić swoimi słowami.

    Staram się zawsze reagować, żeby pomóc. I czynię to z miłością w sercu i z miłości. Wczoraj podeszłam też do kogoś, kto wulgarnie się wyraził. Był to też młody człowiek. Powiedziałam mu: jeśli chciałbyś, aby Pan Bóg Ci w życiu błogosławił, to staraj się nie wyrażać wulgarnie. W odpowiedzi usłyszałam, że dla niego jest to trudne przestać się tak wyrażać, że on już nie potrafi inaczej….
    Co ciekawe… Na pytanie kolegi, co mu powiedziałam, odpowiedział, że ja mu udzieliłam błogosławieństwa. On to tak odebrał.

    Widać, że ów chłopiec miał dobrą wolę. I jest jednym z wielu osób potrzebujących pomocy.
    Inna sytuacja: Młody chłopiec w rozmowie z dziewczyną użył wulgarnego słowa. Nie mogłam też nie zareagować: Zapytałam, czy w przyszłości chciałby aby jego żona odzywała się do niego tak wulgarnym językiem? Dziewczyna stwierdziła, ze powinien przeprosić… Nastała cisza. Ale już dalej nie słyszałam wulgarnych słów.

    Innym razem, siedząc w tramwaju, zauważyłam w pobliżu mnie
    dziewczęta, które zaczęły mówić takim wulgarnym językiem, że w mig musiałam podjąć decyzję: albo uciekać jak najdalej od nich albo zareagować.

    Wybrałam to drugie. Podchodzę do nich i pytam: Dziewczyny jaką rolę odgrywacie? One były zaskoczone tak bardzo, że zaczęły się zastanawiać.
    -Jaką rolę? No pytam się was: jaką…?
    – A jaka może być?
    – No… może być rola wiedźmy.
    – Ależ proszę pani, przecież teraz wszystko można robić, co się chce.
    -A chciałabyś, aby ktoś na ciebie pluł, bo jeśli nie nie będziesz się szanować, to i inny też Cię nie poszanuje. Opluje, wykorzysta i puści kantem. To wy macie chłopaków wychowywać swoim dobrym przykładem, a nie naśladować ich w tym, co źle robią.
    – Ależ proszę pani, pani żyła w innych czasach, wtedy byli skromni ludzie.
    – Ależ nie, kiedy ja żyłam, wtedy też byli różni ludzie, ale ja brałam przykład z mądrych ludzi i wam się uda wybierać dobro z Bożą pomocą.
    W odpowiedzi na moją reakcję usłyszałam: Dziękuję. Zdarza się też doświadczać wdzìeczności ze strony młodzieży. To takie miłe.

    Mam nadzieję, że przyszłość Polaków będzie szczęśliwa. Ale najpierw Polska musi się wiele nacierpìeć, szczególnie za decyzje nowego rządu, które wołają o pomstę do nieba. Są to: tabletki ” dzień po” powodujące bezpłodność u przyszłych kobiet, aborcja, in vitro, itp. I niszczenie autorytetów, będących na wyższym poziomie moralnym.

    Jeśli będziemy się więcej modlić, to wszystko zmieni się na lepsze. Zachęcam więc do modlitwy, ale i do do korzystania z sakramentów świętych oraz uczestnictwa w Eucharystii, adoracji i czytania Pisma Świętego.

    Jeśli chodzi o czasopisma, to jest wiele takich, które warto czytać. Dziś zachęcam do czytania „Manrezy”.

    Polecam także "Manrezę" Bo warto czytać również mądre czasopisma...

    Doświadczać Boga


    Jest okres Wielkiego Postu. Czas święty. Patrzymy na Pana Jezusa, aby On był zawsze w centrum naszego życia. Pragniemy Go słuchać i trzymać się Go każdego dnia i we wszystkich okolicznościach naszego życia, stharając się coraz głębiej nie tylko rozumieć ale i przyjmować wartość na0szego powołania – daru Bożego, aby przynosił owoce. Aby święciło się Imię Tatusia, o którym mowa m.in. w Ewangelii św. Jana:

  • ” Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. J 14,8. „Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej”. J14,9. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości” J14,10.
  • Ważne – jak przypomina nam „Manreza”1/2023 pismo poświęcone duchowości ignacjańskiej – jest nieustanne czytanie Pisma świętego. Dlaczego? Bo jest Słowem Bożym. Benedykt XVI wspomina wręcz

  • ” o grzechu niesłuchania słowa Bożego”
  • ( Verbum Domini 26). Po owocach poznajemy, jakimi słuchaczami jesteśmy ( Mt 7,20; 13,33).

    Każdy z nas ma różne sposoby modlitwy. I tak n.p. rozmyślanie nad treściami wiary ćwiczy rozum: w myśleniu o wierze, refleksji w duchu wiary, w umiejętności wierzącego myślenia. Jest to ćwiczenie, które oświeca ducha ludzkiego w wymiarze intelektualnym,
    do którego zalicza się m.in. metody czytania Pisma świętego, a zwłaszcza lectio divina, czytanie duchowe, a także rozmowę duchową i prowadzenie dziennika duchowego.

    Oczywiście nie wykluczone do tego rodzaju modlitwy są także inne władze wewnętrzne, szczególnie pamięć, wola czy wyobraźnia. Ze względu na psychofizyczną jedność czlowieka rozważanym tekstom zawsze towarzyszą poruszenia woli i jakiś klimat emocjonalny.

    Rozmyślanie kształtuje postawy religijne i duchowe wierzących poprzez oddziaływanie na sfery takie jak: poznawcza, wolitywna i afektywna.

    W teologii życia wewnętrznego wyróżniamy więc nie tylko modlitwę
    -ustną, gdy ustami wypowiadamy słowa, ale i
    myślną, która wg tradycyjnego podziału dzieli się na trzy podtypy:

  • rozmyślanie, medytację i kontemplację. W końcu modlitwę kontemplacyjną- Boży dar modlitwy wlanej
  • Po owocach poznajemy jak się modlimy,jakimi słuchaczami jesteśmy. I jakimi słuchaczami byli święci. Jaką przyjmowali postawę wobec powołania do świętości?

    – Święty Ignacy Loyola mówił o tzw. świętej obojętności. Chodziło mu o to, „byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa więcej niż ubóstwa, zaszczytów więcej niż wzgardy, życia długiego więcej niż krótkiego” (ĆD 23). Abyśmy byli gotowi na przyjęcie każdej sytuacji i każdej drogi.

    – Św. Klara w swoim Testamencie napisała:

  • „Wśród innych dobrodziejstw, jakie otrzymaliśmy i co dzień otrzymujemy od naszego Dobroczyńcy, Ojca miłosiernego, za które powinnniśmy składać dzięki Jego chwalebnemu majestatowi, wielki jest dar naszego powołania. A im jest ono większe i doskonalsze, tym batdziej jesteśmy Jemu zobowiązane. Dlatego też Apistoł napomina nas: dobrze poznaj swoje powołanie”.Por.św. Grzegorz Wielki, In Ezechielem,II,IX,XVIII,16: CCL 142,896).
  • Św. Klara oświecona łaską Bożą,znana jest z tego, że weszła na drogę bardziej radykalnego naśladowania
    Chrystusa. W kościółku Porziunkula przed ołtarzem Maryi ogołociła się ze wszystkich bogactw, by przywdziać ubogą szatę pokutną w formie krzyża. Następnie, gdy upłynęło trochę czasu od jej opuszczenia rodzinnego domu w nocy między Niedzielą Palmową a Wielkim Poniedziałkiem roku 1211 ( lub 1212) zamieszkała w małym klasztorze św. Damiana, gdzie przyłączyły sie inne towarzyszki, i gdzie zamieszkala równiez jej młodsza siostra Agnieszka. Wybrały życie Ewangelią w wymiarze kontemplacyjnym, podążając śladami Chrystusa, uznając ubóstwo, trudy, utrapienia, poniżenie i wzgardę świata za źródło wielkiej, duchowej radości.

    Co było istotą charyzmatu św. Klary? Istotę, którą należy interpretować w trynitarnym i Maryjnym kontekście Ewangelii o Zwiastowaniu, św. Klara widziała w jednym z pouczeń otrzymanych od św. Franciszka: „Ponieważ z natchnienia Bożego zostałyście córkami i służebnicami najwyższego i największego Króla, Ojca niebieskiego, i stałyście się oblubienicami Ducha Świętego, wybierając życie doskonałe według Ewangelii świętej, pragnę i przyrzekam osobiście- i w imieniu moich braci – otoczyć was, tak jak ich, serdeczną troską i staraniem”. Dla św. Franciszka powołaniem Sióstr Ubogich było naśladowanie pokornej Służebnicy Pańskiej. Pokorna Służebnica Pańska jest prototypem Kościoła – Dziewicy, Oblubienicy i Matki (Zob. Przesłanie na drodze pełnego i autentycznego doświadczenia Boga, str.267).

    – Św. Elżbieta z Turyngii kształtowała swoje życie wg słów, jasno wyrażających Ewangelię: „Miłość jest kosztowną perłą…jeżeli ją tylko posiadasz, wystarczy ci”… Do peŕły miłości dołączyła inne szlachetne kamienie cnót: wyrzekła się własnej woli i wszelkich przepychów świata oraz tego, co Zbawiciel w Ewangelii radził porzucić. Po bohatersku, gorliwie wprowadzała Ewangelię Chrystusa w codzienne życie. Była widziana jako niewiasta, która całkowicie przylgnęła do Chrystusa, niewiasta, która ubierała się w nędzne szaty, pełniła najniższe posługi, a nawet żebrała od drzwi do drzwi. Wspierała wszystkich cierpiących, nie szczędząc żadnego trudu, stała sie matką wszystkich.

  • ” Znać Jezusa Chrystusa”
  • – taka była dewiza wielu świętych, których troska skupiała się na pomocy ubogim, odciętym od Kościoła. Wiedza teologiczna wraz z rozważaniem słowa Bożego na modlitwie, rekolekcje, a nade wszystko regularne przystępowanie do sakramentów świętych, pozwalają nam przyjmować Chrystusa, aby działał On w nas i przez nas.

    Kontynuuj czytanie

    O ś.p. Ks. Prof. Romanie Murawskim i nie tylko.

    Dzisiaj znalazlam informacje na temat odejścia ks. Romana Murawskiego, który był moim profesorem na ATK (UKSW). Zmarł 27 stycznia w 2016 r. Zapamiętałam go jako wspaniałego człowieka, kapłana i profesora. Był zawsze pogodny, delikatny, cierpliwy i bardzo pomocny, o czym wiem z doświadczenia. I bardzo jestem Panu Bogu wdzięczna za to wszystko, co dla nas uczynił poprzez tego kapłana.

    Natomiast w ubiegłym tygodniu dane mi było przeczytać w Internecie informację o odejściu do Pana ks. prof. Zbigniewa Marka. Zmarł 20 lutego 2024 r. Poznałam go na ATK. Byłam pierwszą osobą, która wybrała go sobie na promotora pracy doktorskiej, a on się zgodził. Bogu dzięki za wszystko, co dla nas uczynił przez tego kapłana.

    Dzisiaj wspominam również z wdzięcznością ś.p. ks. Prof. Antoniego Lewka, którego dane mi było poznać najpierw jako wykładowcę języka łacińskiego na ATK w Warszawie, w tym czasie, gdy byłam na pierwszym roku studiów teologicznych (1979 r.), a po wielu latach jako Dyrektora Studiów Dziennikarstwa i Komunikacji społecznej na UKSW, począwszy od przyjęcia mnie na te studia aż do ich ukończenia i wręczenia mi dyplomu z wielkim wyróżnieniem za zajęcie drugiego miejsce według najwyższych ocen. Ks. Dyrektor Antoni Lewek, jako jedyny z poznanych mi osób, życzył mi, abym była sławna.
    Bogu dzięki składam za wszystko, co uczynił przez tego kapłana.

    Krzyż to takie szczęście

    „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (Św. Paweł (1 Kor 1, 18)).
    „Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie…”. „Krzyż to takie szczęście, że wszystko widzi się inaczej”(ks.Jan Twardowski).

    Trudno nam, katolikom, wyobrazić sobie życie bez krzyża. Trzeba nam go kochać całą swoją miłością. Adorować.
    Wiem z doświadczenia, jak wielkie łaski otrzymałam przez krzyż, n.p. malując duży krzyż na ścianie z całym zaufaniem Bogu, z myślą: W tym znaku zwyciężę. I przyszło zwycięstwo. Przyszło i nadal przychodzi. Wspomnę przy tym moją ś.p. mamę, która przed swoim odejściem do Pana zobaczyła we śnie krzyż i tak ogromne światło wychodzące z niego, że nie było widać na nim postaci. Światło, które rozświetlało cały pokój.

    Warto mieć krzyż. Ktoś z moich znajomych, bardzo pobożny, po zamieszczeniu dużego krzyża w pobliżu swojego domu, doświadczył nawrócenia bliskiej osoby z nałogu pijaństwa.

    Wspomniany powyżej przykład to jeden z wielu przykładów, ukazujących sens krzyża, że przez krzyż idzie się do Nieba.

    Myśląc o Bogu


    Myśląc o Bogu, czujemy się szczęśliwi,zachwyceni Jego obecnością w naszym życiu i wdzięczni za wszystko, co od Niego otrzymaliśmy. Dla nas modlitwa jest radością, bo mamy za Tatusia Wszechmogącego Boga, który jest źródłem wszelkiego dobra i naszą ogromną Pomocą.

    Patrząc na życie przez pryzmat wiecznosci, pragniemy zawsze byc wierni Bogu we wszystkim, co robimy.

    Widzi się inaczej

    Chodzi o lekcje religii

    O tym, jak radzą sobie w życiu osoby,
    które uczęszczały na lekcje religii,
    dając innym przykład swojej wiary w Pana Boga…

    Chodzi mi o szkołę, w której przez  wiele lat pracowałam jako nauczycielka religii.
    Lekcje religii były w niej dwie godziny w tygodniu z każdą klasą. Dodatkowo mialam pół etatu na wsi. 

    Po jakimś czasie podjęłam decyzję o przeprowadzce… Szybko znalazłam pracę w katechezie w Warszawie, gdzie uczniowie mieli tylko jedną godzinę lekcji religii w tygodniu.

    To, co mnie wówczas bardzo zaskoczyło, to duża różnica pomiędzy poziomem wiedzy religijnej dzieci z Warszawy a dzieci, które wcześniej uczyłam w szkołach, gdzie każda klasa miała dwie godziny lekcji religii tygodniowo.

    Brak poziomu lub niski poziom wiedzy religijnej ma wypływ na podejmowanie życiowych decyzji, co nie jest bez znaczenia dla zachowania niepodległości i suwerenności ojczyzny.

    Poznawanie Pana Boga jest bardzo potrzebne, by Go miłować z całej duszy, z całego serca, całym umysłem a bliżniego swego jak siebie samego.

    Poznawanie Boga na lekcjach religii jest bardzo owocne dla zycia duchowego. Brak poznawania prowadzi do tego, że ktoś mówi, że jest niewierzący, nie uświadamiając sobie, że jest po prostu nieukiem, a nie czlowiekiem niewierzącym. Wspomnę przy tym, że kilka miesięcy temu dana mi była możliwość rozmowy z młodym czlowiekiem, na ulicy, który określił siebie jako ateistę, a na moje pytanie, czy wie coś o Mojżeszu, zastanawiał się przez chwilę, a potem odpowiedział, że nie może sobie przypomnieć, ale wie, że taki był. W ten sposób dał świadectwo swego nieuctwa czy to przyczyn niezależnych od siebie czy zależnych.

    Tak czy inaczej nie korzystanie z możliwości poznawania Boga na lekcjach religii jest poważnym zaniedbaniem, a więc i grzechem. Sprzyjanie temu przez dorosłych to współudział w tym, co jest jest konsekwencją nie chodzenia na lekcje religii: np. pobyt w więzieniu z powodu nie poznania i nie uwzględniania Bozych przykazań na swojej drodze życia. Przykazania są jak znaki na drodze, aby trafić do celu. Celem jest Niebo, do którego unosi nas Eucharystia.

    Dorośli powinni pomóc dzieciom, by nie tylko chodziły na lekcje religii, ale realizowały Boże przykazania kazdego dnia. Mamy wszyscy święcie postępować, co nie oznacza akceptacji na obrażanie Pana Boga przez słowa i czyny sprzeczne z Bożym Słowem.

    Pomoc dzieciom to także popieranie lekcji religii w szkole. Dzieciom nie tylko nie należy ujmować tychże lekcji, ale wspierać ich w tym, aby były pobożne i wybierały zawsze to, co się Panu Bogu podoba. Bo Bóg ma być na pierwszym miejscu w całym naszym życiu. Bez Boga ani do proga.

    Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to i lekcja religii powinna być priorytetem, najważniejszym przedmiotem dla osób wierzących.

    Mamy więc radykalnie wybierać dobro. I dzielić się świadectwem  także podczas  Świąt Bożego Narodzenia. Mam tu na myśli to, abyśmy dawali świadectwo o tym, jak wielkie rzeczy uczynił Bóg dla nas w ciągu całego roku.

     

     

     
     

    Ktokolwiek pragnie

    „Jedyna broń, której Polska używając odniesie zwycięstwo, jest różaniec”- powiedzial na łożu śmierci Kard. August Hlond. „Zwycięstwo — gdy przyjdzie — przyjdzie przez Maryję”.

    Zdarza się, że ktoś mówi o sobie, że nie jest żadnym świętym i nie zamierza nim być. Jest to dużym grzechem przeciw cnocie męstwa. Ale dopóki człowiek żyje na tym świecie, ma szansę sie nawrócić. Pomaga w tym właściwa motywacja: nawrócenie się ze względu na Pana Boga, a nie na człowieka. I poznawanie Pana Boga, aby być bliżej Niego. Prowadzenie życia wewnętrznego, niezbędnego do osiągnięcia zbawienia. Dążenie do osiągnięcia cnót. Mam tu na myśli szczególnie cnotę męstwa, której rola brzmi następująco:

    1) Przeciwstawić się trudnościom, napotykanym na drodze realizacji dobra;

    2) Powstrzymywać się od porywczego i pochopnego ataku i kierować naszą wolę tak, abyśmy byli w stanie przypuścić atak, który ma szanse powodzenia.

    3) Powstrzymać nas przed zuchwałym atakiem na kij i nakłonienie do ataku przemyślanego.

    4) Dać nam nadzieję, gdy atak i zwycięstwo są możliwe, ale my w nie nie wierzymy. Potrzebujemy ufności, że może się udać, np. rzucić nałóg. Tę nadzieję wskrzesza w naszych sercach cnota męstwa.

    5) Wzbudzić w nas nadzieję na osiągnięcie wielkiego celu, który z Bożą pomocą jest dla nas możliwy do osiągnięcia. Takim celem jest świętość. I niezależnie od tego, czy my zamierzamy być świętymi czy nie, to sam Pan Bóg zamierzył naszą świętość, i to On jest gwarantem jej możliwości. Nie ufać Mu i nie dążyć do świętości to duży grzech przeciw cnocie męstwa.

    6) Rozbudzić w nas cnoty wielmożności czy hojności.
    Chodzi o to, aby osiągnąć wielkie rzeczy, konieczne jest poświęcenie wielu środków – materialnych i niematerialnych. Musimy przeznaczyć na to sporo pieniędzy i jeszcze więcej czasu. Do tej pozytywnie rozumianej rozrzutnośći uzdalnia nas cnota męstwa.

    7) Wzbudzić w nas wielkoduszność, szlachetność bądź dumę. Wielkoduszność jest pragnieniem słusznej czci płynącej z uznania naszej prawdziwej jakości, naszego prawdziwego dobra. Chodzi o coś, co w dawnych czasach nazywano dobrym imieniem, honorem czy po prostu szacunkiem. Chodzi więc o coś trwalszego i bardziej realnego niż najlepszy wizerunek.
    Człowiek wielkoduszny chce zdobyć to wszystko od osób prawych, a nade wszystko od samego Boga. W oczach Bożych chce się jawić jako człowiek honorowy i szlachetny. Zatem wielkoduszność jest chęcią zdobycia chwały w oczach Bożych.

    Taką jest cnota męstwa, jeśli działa w „ofensywie” i takie cnoty wzbudza w naszych sercach, jak powściągliwość,ufność w osiągnięcie celu, szlachetna rozrzutność środków dla realizacji wielkich celów i pragnienie dobrej sławy.

    Potrzeba nadziei, o której pisał m.in. autor wiersza „Miejcie nadzieję – Adam Asnyk: „Miejcie odwagę!…Nie tę jednodniową,
    Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska,
    Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową
    Nie da się zepchnąć ze swego stanowiska”.

    Miejcie odwagę… Nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
    Lecz tę, co sama niezdobytym wałem
    Przeciwne losy stałością zwycięża.

    W jakich cnotach możemy naśladować Najświętszą Maryję Pannę? Regułą dziesięciu cnót ewangelicznych Najświętszej Marii Panny jest naśladowanie Matki Bożej w Jej cnotach: czystości, roztropności, pokorze, wierze, pobożności, posłuszeństwie, ubóstwie, cierpliwości, miłości i boleści, czyli współczuciu z Chrystusem w Jego męce.
    Maryja jest dla nas wzorem pod każdym względem.

    Dążenie do wybitnej cnoty chrześcijańskiej,aby jako hufiec Maryi dobrze zorganizowany szerzyć królestwo Jej Syna na ziemi jest celem pracy Sodalicji Mariańskiej, która powstała dzięki oo.Jezuitom. Cel kongregacji łączy studia z pobożnością chrześcijańską„(Ks. Józef Niżnik, Świety Andrzej Bobola,Kraków 2016.,s.43-46). Wspomnę przy tym, że Sodalicję Mariańską ( stowarzyszenie religijne) założył ku czci Najświętszej Maryi Panny o. Jan Leunis, Flandryjczyk, w r. 1563. I on określił cel pracy.

    Pierwsi członkowie Sodalicji Mariańskiej każdego wieczora schodzili się i dzielili w rozmowach dokonaniami minionego dnia, potem czynili rachunek sumienia i rozważali. Do ich obowiązków należało codzienne odmawianie różańca oraz cotygodniowa spowiedź i Komunia święta oraz odwiedzanie chorych w dni świąteczne, po nieszporach.(Por. Ks. Józef Niżnik, tamże, s.44)

    Znany z tego, ze dojrzał wewnętrznie, jest Andrzej Bobola.
    Ten, który 8 grudnia 1608 r. wstąpił do Sodalicji Mariańskiej.
    Został kapłanem, szedł do ludzi, głosił miłość do Niepokalanej a owocem jego pracy były rozwijające się Sodalicje Mariańskie w placówkach, w których dane mu było przebywać.

    Święty Andrzej Bobola to człowiek tak bardzo rozpalony miłością Bożą i bliźnich, że nie lękał się ani śmierci, ani cierpienia. Walczył, aby ratować prześladowanych przez schizmatyków przed wyrzeczeniem się wiary. Zawsze pragnął męczeństwa i nigdy nie tracił z pamięci słów Pana Jezusa: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie„.

    Odszedł do Pana w dniu 16 maja 1657, w święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Przed śmiercią nie wywoływało w nim trwogi schwytanie go w okolicy Janowa, ale raczej niebiańską radość. Padł ofiarą zapalczywych kozaków. Cierpiał straszliwe męki. Bito go po całym ciele, przywiązano do konia, wleczono aż do Janowa, zapytano na koniec, czy jest łacińskim księdzem. W odpowiedzi rzekł: „Jestem katolickim kapłanem. W tej wierze się urodziłem i w niej też chcę umrzeć. Wiara moja jest prawdziwa i do zbawienia prowadzi. Wy powinniście żałować i pokutę czynić, bo bez tego w waszych błędach zbawienia nie dostąpicie. Przyjmując moją wiarę, poznacie prawdziwego Boga i wybawicie dusze swoje”.

    Słowa świętego Andrzeja Boboli wprawiły oprawców w tak wielką wściekłość, że wystawili go na najsroższe męki. Jak pisze papież Pius XII: „Powtórnie obity biczami, na wzór Chrystusa uwieńczony został dotkliwym spowiciem głowy, policzkami straszliwie sponiewierany i zakrzywioną szablą zraniony upadł. Niebawem wyrwano mu prawe oko, w różnych miejscach zdarto mu skórę, okrutnie przypiekając rany ogniem i nacierając je szorstką plecionką. I na tym nie koniec: obcięto mu uszy, nos i wargi, a język wyrwano przez otwór zrobiony w karku, ostrym szydłem ugodzono go w serce. Aż nareszcie niezłomny bohater około godziny trzeciej po południu, dobity cięciem miecza, doszedł do palmy męczeńskiej, zostawiając wspaniały obraz chrześcijańskiego męstwa”.

    Ciało męczennika, pochowane w krypcie kościoła jezuitów w Pińsku,nigdy nie uległo rozkładowi. Stało się przedmiotem kultu religijnego.

    Święty Andrzej Bobola oręduje za nami. Jest jednym z patronów Polski. W czasach komunizmu patronował Jasnogórskim Ślubom Narodu Polskiego, które zostały napisane przez Prymasa Tysiąclecia – kardynała Stefana Wyszyńskiego w dniu jego święta patronalnego 16 maja 1956 roku. I złożone
    26 sierpnia, w trzechsetlecie Ślubów Lwowskich króla Jana II Kazimierza Wazy, którego autorstwo przypisuje się Świętemu Andrzejowi Boboli.
    Mając na myśli Śluby Jasnogórskie, zachęcam także do ich realizowania.

    Nawiązując zaś do pobożności Maryjnej we Franciszkańskim Zakonie Świeckich, jest w niej również naśladowanie Maryi w zachwyceniu się Bogiem, w zasłuchaniu się w Jego słowo, w zawierzeniu i oddaniu się Jezusowi, w otwarciu się na Ducha Świętego. Czymś oczywistym jest wierzyć, ufać, kochać i służyć jak Maryja. Mówić amen jak Maryja.

    Matka Boża franciszkańska jest Niepokalana. Z Dzieciątkiem Jezus, ze Zbawicielem. Kult Niepokalanej Wszechpośredniczki szerzył Święty Maksymilian Kolbe.

    ❤️
    KORONKA 10 CNÓT EWANGELICZNYCH NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
    Ojcze nasz
    Dziesięć razy Zdrowaś Maryjo
    za każdym razem po słowach: Święta Maryjo, Matko Boża… wymieniając jedną cnotę w następującej kolejności:

    Najczystsza,
    Najroztropniejsza,
    Najpokorniejsza,
    Najwierniejsza,
    Najpobożniejsza,
    Najposłuszniejsza,
    Najuboższa,
    Najcierpliwsza,
    Najmiłosierniejsza,
    Najboleśniejsza,

    …módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.

    Prowadzący: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.
    Wszyscy: Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

    P. W poczęciu Twoim, Panno, Niepokalanaś była.
    W. Módl się za nami do Boga Ojca, któregoś Syna porodziła.

    P. Módlmy się. Boże, Ty przez Niepokalane Poczęcie Najświętszej Dziewicy przygotowałeś swojemu Synowi godne mieszkanie i na mocy zasług przewidzianej śmierci Chrystusa zachowałeś Ją od wszelkiej zmazy, daj nam za Jej przyczyną dojść do Ciebie bez grzechu. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków.
    W. Amen.

    P. Niepokalane Poczęcie Maryi Dziewicy.
    W. Niech nam będzie zbawieniem i obroną.
    ❤️

    Imię nie dla psa

    W Polsce nie tylko reklamuje się produkty, ale i zwierzęta. Jak znaleźć klienta na pozbycie się psa?
    Po pierwsze- wmówić ludziom, że pies to jest dziecko, które ma uczucia i umysł takie same jak człowiek, a nawet większe, bo nie powie żadnego złego słowa, a więc nie obrazi.
    Po drugie – wmówić ludziom, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.

    I co się dzieje? Dom znajdują psy, a człowiek często staje się bezdomnym. I nie wie, gdzie jest jego dom. Szuka przyjemności, które mogą zniszczyć mu życie.

    I coraz więcej pojawia się takich wynaturzeń przez humanizację zwierząt ( uczłowieczenie zwierząt) i animalizację (zezwierzęcenie) ludzi.

    Nie pozostaje to bez wpływu,
    który rozchodzi się jak zaraza. I dom, jakim jest serce człowieka, staje się jaskinią zbójców. I nic dziwnego, że ciągły niepokój jest na świecie i trwają wojny bez końca. Bo brakuje pokoju w sercu. Nie takiego, jaki może dać świat. Świat, moda światowa, nie ma nic wspólnego z prawdziwym pokojem, którego doświadczają ludzie zachowujący przykazania Boże i czerpiący moc z Eucharystii, która jest żrodlem i szczytem chrześcijańskiego życia. Pokój mój daję wam nie tak, jak daje świat, Ja wam daję – powiedział Jezus.

    Tymczasem niejeden człowiek zamiast się nawracać, upokorzyć, szuka chwały własnej, dla swoich pomysłów. Stąd rodzą się fałszywe ideologie i wynaturzenia, które prowadzą do piekła, a piekło istnieje naprawdę.

    Zrzucanie zaś odpowiedzialności na innych
    za swoje złe czyny, przyczynia się do jeszcze większej zatwardziałości serca.

    Niejeden człowiek używa też światowych określeń w stosunku do człowieka. I zamiast zwracać się do człowieka po imieniu nazywa go
    koteczkiem, kotkiem, pieseczkiem, żyrafką, żabką, kurką, nie licząc się z tym, że osoba tak określana może poczuć się bardzo nieszczęśliwa, zwłaszcza, gdy jest dzieckiem lub młodym człowiekiem, znającym swoją godność dziecka Bożego. Dziecka, które pamięta o pierwszej Osobie Boskiej – Tatusiu i pragnie, by się święciło Jego imię. Dziecka, które pamięta również o drugiej Osobie Boskiej – Panu Jezusie, który utożsamia się z człowiekiem. Dziecka, który pamięta także o Duchu świętym, który został nam dany.

    Kto czuje się dzieckiem Bożym, ten nazywa Boga Tatusiem, a Jego dzieci imionami, a nie nazwami zwierząt. Jesteśmy po imieniu tylko z ludźmi, którzy są nam w jakiś sposób bliscy.
    Zwracając się po imieniu wyrażamy bliską relację międzyosobową.

    Dlaczego imię chrześcijanina jest bardzo ważne?
    Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Katechiźmie Kościoła Katolickiego.

    KKK 2156 Sakrament chrztu udzielany jest „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19). Podczas chrztu imię Pańskie uświęca człowieka i chrześcijanin otrzymuje swoje imię w Kościele. Może to być imię świętego, to znaczy ucznia Chrystusa, którego życie było przykładną wiernością swemu Panu. Święty patron jest wzorem miłości i zapewnia wstawiennictwo u Boga. „Imię chrzcielne” może także wyrażać tajemnicę lub cnotę chrześcijańską. „Rodzice, chrzestni i proboszcz powinni troszczyć się, by nie nadawać imienia obcego duchowi chrześcijańskiemu” (KPK, kan. 855).

    KKK 2158 Bóg wzywa każdego po imieniu (Por. Iz 43, 1; J 10, 3). Imię każdego człowieka jest święte. Imię jest ikoną osoby. Domaga się szacunku ze względu na godność tego, kto je
    nosi.
    KKK 2159 Otrzymane imię pozostaje na zawsze. W Królestwie niebieskim zajaśnieje w pełnym blasku tajemniczy i niepowtarzalny charakter każdej osoby naznaczonej Bożym imieniem. „Zwycięzcy dam… biały kamyk, a na kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna oprócz tego, kto [je] otrzymuje” (Ap 2, 17). „A oto Baranek stojący na górze Syjon, a z Nim sto czterdzieści cztery tysiące, mające imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach” (Ap 14, I).

    Widzimy więc jak ważne jest imie. W związku z tym wspomnę jeszcze o kilkunastoletniej dziewczynce. O tym, jak bardzo wielkim cierpieniem dla niej było usłyszeć od kogoś, że jest żyrafą, gdyż była bardzo wysoka na swój dziecięcy wiek. Ona nie zaprzeczyła, ale poprosiła Pana Jezusa o pomoc. I jest obecnie osobą dorosłą niskiego wzrostu, najniższą z całej rodziny. Od dziecka uważała i nadal uważa, że imię jest dla ludzi, a nazwy dla psa.
    Tą dziewczynką byłam ja. Moje imiona to Grażyna Maria. Jedna z córek tercjarzy nazywa mnie Mariettą, które jest zdrobnieniem imienia Maria w języku włoskim.

    W kierunku zwycięskiej bramy

      "Bez wiary nie sposób podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi wierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, ktòrzy Go szukają". Hbr11,6

    Każdy chce być szczęśliwym. Ale jest tylko jedna droga, która nie kończy się przepaścią. Droga w kierunku zwycięskiej bramy. Bramą tą jest Jezus.

    Każdy ma dokonać wyboru: czy podążać w kierunku zwycięskiej bramy? Jak wyjść z impasu ?
    Odpowiedź mamy w Piśmie świętym. Psalmista ukazuje dwie drogi zycia: sprawiedliwego i występnego.
    Kto podąża drogą sprawiedliwego nieustannie rozmyśla, rozważa Słowo Boże i jest jak drzewo, które przynosi obfite owoce.
    Występny zaś to niekoniecznie jest ten, kto ma ciężkie przewinienia, ale ten, kto jest jak liść, który fruwa, pod naporem wiatru. Nie interesują go przykazania Boże, nie przejmuje się ludźmi, a tym bardziej Bogiem. Tworzy własne subiektywne reguły. Taki człowiek pozbawiony korzeni, szybko usycha.

    Nie mamy więc wymyślać swoich własnych reguł, ale liczyć się z Bogiem, podejmować próbę zrozumienia człowieka, co daje ulgę przebaczenia i pojednania.

    Mamy iść w kierunku zwycięskiej bramy. Mamy słuchać, przestrzegać Bożych przykazań. Taka jest Wola Boża.
    A jaka jest nasza wolna wola?
    Czy wybieramy drogę sprawiedliwego, a nie występnego, miotanego przez politykę, potrzeby i manipulacje innych, itp.?
    W kazdej chwili musimy wybierać. Idąc drogą sprawiedliwego, cieszymy się Bożym błogosławieństwem.

    Bez Boga ani do proga.
    Wielu ludzi pogmatwało swoje życie przez brak relacji z Bogiem.

    Każdy jednak może się nawrócić, uświadomić sobie, że Bóg istnieje. W tym miejscu wspomnę słowa wiersza pt.:”Chrystusie” Juliana Tuwima: „Jeszcze tak strasznie zapłaczę, że przez łzy Ciebie zobaczę, Chrystusie”.

    Przejdź do paska narzędzi