Dobrze wykorzystać czas

Polecane

Chodzi o świętość

Czas ucieka, wieczność czeka. Dobry Bóg daje nam jeszcze szansę, byśmy dobrze wykorzystali czas. W związku z tym niezmiernie ważne wydają się nam dobre postanowienia i modlitwa o świętość.

Możemy wyobrazić sobie, jak postępowali święci, np. św. Ignacy Loyola. Św. Ignacy Loyola myślał sobie:

Skoro św. Dominik i św. Franciszek dokonali tak wielkich rzeczy dla Boga, dlaczego i ja nie miałbym podobnych dokonać?

I z Bożą pomocą tak się stało. Ale zanim dokonał wielkich rzeczy dla Boga, zanim został założycielem Towarzystwa Jezusowego i jednym z patronów Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, które w swej historii korzystało z duchowości ignacjańskiej, uczynił postanowienie całkowitej przynależności do Jezusa. Zerwał ze swoim grzesznym życiem. Swój rycerski strój dał żebrakowi i w jego zgrzebnej sukni pieszo poszedł do sanktuarium Matki Bożej w Montserrat, gdzie czuwał przez całą noc i otrzymał dozgonną łaskę całkowitej wolności od pokus cielesnych. Następnie udał się do Manresy, zamieszkał w szpitalu i posługiwał chorym a w wolnych chwilach oddawał się osobistej modlitwie.


Święta Siostra Faustyna w swym „Dzienniczku” dwa razy wspomina tego Świętego, gdy pisze o jego radach przy zachowaniu ślubu posłuszeństwa oraz o wizji, którą miała w 1935 roku:

„Dzień św. Ignacego. Modliłam się gorąco do tego Świętego, robiąc mu wyrzuty, jak może patrzeć na mnie, a nie przyjść mi z pomocą w tak ważnych sprawach, to jest w spełnieniu woli Bożej. Mówiłam do tego Świętego: Ty, Patronie nasz, któryś był zapalony żarem miłości i gorliwości o większą chwałę Bożą, proszę cię pokornie, dopomóż mi w spełnieniu zamiarów Bożych. Było to w czasie Mszy świętej. – Wtem ujrzałam, po lewej stronie ołtarza św. Ignacego z dużą księgą w ręku, który mi rzekł te słowa: «Córko moja, nie jestem obojętny na sprawę twoją, reguła ta da się zastosować i w tym Zgromadzeniu». Wskazując ręką na księgę, znikł. Ucieszyłam się niezmiernie tym, jak bardzo święci o nas myślą i jak ścisła łączność jest z nimi. O dobroci Boża, jak piękny jest świat wewnętrzny, że już tu na ziemi obcujemy ze świętymi. Cały dzień odczuwałam bliskość tego drogiego mi Patrona.

Także Święty Franciszek z Asyżu, zanim został świętym przeżył głębokie nawrócenie. Zapragnął żyć według Ewangelii i głosić nawrócenie i pokutę. Dla Świętego Franciszka z Asyżu Ewangelia była słowem skierowanym do niego przez Chrystusa. Jego odpowiedzią były starania, aby jak najlepiej realizować je w swoim życiu. Pisze o tym M. J. Cygan: „Franciszek naśladował Chrystusa w sposób najdoskonalszy w całym jego życiu i dzięki temu stał się Jego wiernym wizerunkiem. Odpowiadając, jak najwierniej na wezwanie Ewangelii, osiągnął stopień doskonałego oderwania się od świata i stał się miłośnikiem Zbawiciela Ukrzyżowanego. /…/ Postawa życiowa Franciszka to duch seraficki, obejmujący wszystkie cnoty ewangeliczne praktykowane w stopniu heroicznym” /cyt. za: M. Cygan, Św. Franciszek z Asyżu w pismach Honorata Koźmińskiego, w: SF t. 2, dz. cyt., s. 96/.

Święty Franciszek z Asyżu żył według Ewangelii. Ewangelia stała się formą jego życia. Odegrała decydującą rolę w procesie kształtowania oraz realizowania powołania.

Po swoim nawróceniu św. Franciszek przyciągnął innych do tej formy dążenia ku doskonałości ewangelicznej. Powstała więc reguła, którą Zakonodawca nazywał rdzeniem Ewangelii, drogą doskonałości.

Św. Franciszek poznawał teksty natchnione głównie z liturgii i ksiąg liturgicznych, które ze względu na fragmentaryczność przybierały formę nakazów. Traktował je jako konkretne polecenia, skierowane przez Boga do słuchających słów Pańskich. Takie miał podejście do Ewangelii, które przybierało niemalże formę systemu zasad postępowania, który należy dosłownie realizować swoim życiem.

O takim traktowaniu Ewangelii mogą świadczyć przykłady odczytywania woli Bożej z kart Pisma św. o stygmatyzacji, czy śmierci Franciszka.

Św. Franciszek naśladował Jezusa pokornego i ubogiego. Dla wielu jego naśladowców był to i jest program ich życia.

W związku ze skutecznością modlitw do świętych, np. do św. Ignacego Loyoli przytoczę poniżej przykład.
Ignacy Loyola znany jest również z tego, że jest patronem matek w błogosławionym stanie. Znany był również pewnej kobiecie, która nosiła pod swoim serduszkiem dzieciątko i codziennie przez dziewięć miesięcy modliła się do Niego o szczęśliwe rozwiązanie. I urodziła syna. Jakaż była zdziwiona, gdy po wielu latach przyjechała do syna w odwiedziny do zakonu i zobaczyła obraz wiszący na ścianie ukazujący postać św. Ignacego Loyoli. Zdziwiona zapytała go: Co robi tutaj ten święty patron od matek w błogosławionym stanie. Ja się do niego codziennie modliłam… Syn odpowiedział: To jest nasz założyciel.

Św. Franciszkiem zachwycona byłam już w młodości. Planowałam, ze jeśli będę matką to mój syn będzie miał na imię Franciszek.
Pewnego dnia otrzymałam od księdza obrazek ukazujacy św. Franciszka i odczułam więź ze św. Franciszkiem. Bardzo dużo mu zawdzięczam. Wymodlił dla mnie powołanie do trzeciego zakonu.

Myśląc o świętości nie mogę pominąć Najświętszej Maryji i św. Józefa. W związku z tym polecam modlitwę: Św. Maryjo i św. Józefie, kocham Was, ratujcie dusze.

Co się tyczy pokoju w ojczyźnie i na świecie polecam modlitwę Pod Twoją obronę. Zanim wybuchła druga wojna światowa, Elżbieta Sabina Strękowska jako kilkunastoletnie dziecko usłyszała od Maryji we śnie, żeby powiedzieć ludziom, że idzie wojna, i żeby ludzie odmawiali modlitwę Pod Twoją obronę.
Elżbieta powiadomiła ludzi, ale trudno im było uwierzyć. I nawet wówczas, gdy za kilka dni zaczęła się strzelanina, to mówili, że to manewry. A jednak rozpoczęła się druga wojna światowa. Elżbieta ją przeżyła. Za jakiś czas wyszła za mąż i urodziła pięcioro dzieci, a ja jestem czwartym jej dzieckiem, bardzo wdzięcznym Bogu za jej piękne życie.


Na zdjęciu: Elżbieta Sabina Wilkowojska(z domu Strękowska).

Być na cały etat

Polecane

„Nie mozemy być chrześcijanami na pół etatu. Jeśli Chrystus jest w centrum naszego życia, to będzie On obecny we wszystkim, co czynimy”. Papież Franciszek
Kiedy Bóg jest w naszym życiu na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym miejscu. W związku z tym potrzebna jest nam znajomość Pisma Świętego, aby Chrystus był w centrum naszego życia. Jeden ze świętych – św. Hieronim – powiedział, że nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomoscią Chrystusa.
Potrzebne są nam również katechezy, formacja duchowa we wspólnotach, korzystanie z sakramentów świętych, pełne uczestnictwo w Eucharystii. Eucharystia jest źródłem i szczytem życia chrześcijanskiego.

Święci

„Brak miłości to jedyna przyczyna tego, dlaczego cierpimy”.
(Św. Juliana z Norwich}


Czym jest brak miłości prawdziwej? Tym, co prowadzi do braku rozwoju człowieka, depresji. Człowiek potrzebuje miłości, aby mógł się rozwijać w różnych dziedzinach i wzrastać w świętości. „Świętość jest darem i drogą” – wyjaśnił Ojciec Święty Franciszek przed modlitwą „Anioł Pański” w uroczystość Wszystkich Świętych w Watykanie. Dar i droga to cechy prawdziwej świętości. Dar, który otrzymaliśmy na Chrzcie świętym może przemienić nasze życie, gdy pozwolimy na jego wzrost.

To, do czego zaprasza Jezus Chrystus- a o czym świadczą święci ludzie – to ewangeliczna postawa przebaczenia. Dotyczy ona wszystkich ludzi, którzy idą w imię Pańskie. W niej jak w zwierciadle odbije się nasza odpowiedź: czy jestem prawdziwym świadkiem Jezusa Chrystusa? Czy prawda: „Odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy” dociera do serca?

Jak trudno jest być podobnym do Jezusa, gdy doświadcza się udziału z Nim: „Mnie prześladowali i was prześladować będą (J15,12). W związku z tym przypomina mi się homilia pewnego rekolekcjonisty, w której mowa była także o pewnym mężczyźnie, który pragnął męczeństwa. Ale gdy go napadli i zadawali mu ogromny ból, zmuszając go do tego, aby powtarzał słowa, których on nie chciał wypowiadać, to w pewnym momencie uległ im, a oni go nie zamordowali. Bardzo żałował, ze nie wytrwał do końca. Pan Bóg widział jego wielki żal i znał wszystkie jego pragnienia. Przyszedł czas, że jego prośba została spełniona. Otrzymał powołanie do tego, by umrzeć śmiercią męczeńską. Wcześniej nie miał sił znieść cierpienia do końca, gdyż nie miał takiego powołania.

Tak to jest: najważniejsza jest wola Pana Boga. Uważajmy to sobie za łaskę, jeśli możemy dać świadectwo prawdzie i uchronić się przed nienawiścią, np. do rodaków, sprawujących władzę. Trzeba przebaczać z serca wszystkie wyrządzone krzywdy, oszczerstwa, którymi nas zaszczycają prześladowcy.

Wydaje się być korzyścią dla prześladowcy, jeśli ktoś święty modli się za niego. Szaweł dotknięty modlitwą Szczepana nie tylko się nawrócił, ale stał się Apostołem narodów. Kardynał Stefan Wyszyński odpuścił swojemu winowajcy Bolesławowi Bierutowi, ufny, że sprawiedliwy Bóg znajdzie w tym życiu jaśniejsze czyny, które zjednają Boże miłosierdzie. ( Zapiski więzienne,13.03.1956).

Są ludzie, którzy pragną zbawienia do tego stopnia, że nie omijają okazji do wyrażania choćby najmniejszych gestów miłości, np. uśmiechu, dobrego słowa. Wykorzystują każdą okazję do czynienia dobra, przypominając panny roztropne z przypowieści o 10 pannach, które wzięły swoje lampy wyszły na spotkanie pana młodego, i które wraz z lampami wzięły oliwę. I kiedy o północy rozległo się wołanie: Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie, powstały i opatrzyły swe lampy. Były gotowe wejść z panem młodym na ucztę weselną. I weszły z nim. I drzwi zamknięto. Gdy nadeszły na ucztę pozostałe panny i prosiły:
„Panie, panie, otwórz nam”, usłyszały w odpowiedzi: „Zaprawdę, zaprawdę nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny ( Mt25, 1-13).

Przypowieść o 10 pannach znakomicie nadaje się do tego, by zastanowić się nad swoją roztropnością. I jakie są najważniejsze jej elementy? Św. Tomasz wymienia osiem właściwości, bez których roztropność będzie niepełna. Są to: pamięć( memoria), pojętność ( intellectus), podatność na pouczenie( docilitas), domyślność ( solertia), zdrowy osąd (ratio),zdolność przewidywania (providentia), oględność (circumspectio) i ostrożność (cautio).

Wzorem roztropności są osoby, które naśladują Pana Jezusa już w tym życiu doczesnym i święci, którzy są już w niebie. Osoby naśladujące Pana Jezusa i dające świadectwo o tym przykładem życia są bardzo potrzebne na tym świecie, dla rozszerzania Królestwa Bożego. To dla ludzi bardzo korzystne. Takim wzorem dla mnie byli kapłani katecheci, np. Ks. Lucjan Grajewski, który był moim katechetą w Liceum Ogólnokształcącym. Nawet po swoim odejściu do Pana bardzo mi pomógł w pewnej sprawie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że jest w niebie. Skoro wspomniałam o nim, trudno mi nie wspomnieć o innym księdzu, a mianowicie o Ks. Antonim Wiszu, który był dla mnie jakby kierownikiem duchowym. Bardzo pomocnym.
Z wdzięcznością wielką myślę o Panu Bogu, o aniołach Bożych, o świętych, także w naszej wspólnocie, do której należę. Ze wzruszeniem piszę o wstawiennictwie za nami wielkich świętych. Mam tu na myśli szczególnie następujące osoby:

Maryję– troskliwą Matkę czuwającą nad pielgrzymowaniem swoich dzieci i moją Patronkę od chrztu świętego;
Św. Terenię od Dzieciątka Jezus – moją Patronkę od sakramentu Bierzmowania. I główną patronkę misji, misjonarzy i misjonarek. Święta Terenia zostawała zawsze mała, a jedyne jej zajęcie to zbieranie kwiatów- kwiatów miłości i ofiary – i ofiarowywanie ich Bogu, aby sprawić Mu przyjemność. Postępowała drogą, nakreśloną przez Pana Jezusa, starając się w niczym nie zajmować się sobą, a co Jezus raczy zdziałać w jej duszy, to Mu oddać, gdyż nie obrała surowego życia, żeby zadośćuczynić za własne, ale za cudze grzechy. Jezus dał jej zrozumieć, że dla tych, których wiara jest jak ziarno gorczycy, sprawia cuda i góry przenosi, aby tę małą wiarę umocnić, ale dla swych zaufanych przyjaciół, nie czyni cudów, zanim nie wypróbuje ich wiary. Nie znała innej drogi, by dojść do doskonałości, jak miłość. Bez niej niczym są wszystkie dzieła, nawet te najwspanialsze, jak wskrzeszenie umarłych czy nawracanie ludów.

Św. s. Faustynę Kowalską Trudno o niej nie wspomnieć. Tak bardzo znana z heroicznego samowyrzeczenia, zaparcia się siebie i umartwienia, o których mówi w Dzienniczku {Ćd 189}. Faustyna modliła się do Pana: „Od młodości swojej, upatrywałam woli Twojej, a poznawszy ją, starałam się ją spełnić {Dzienniczek 1504}. Świadczy o tym następujące doświadczenie jej posłuszeństwa: „Od dwóch lat jestem na krzyżu pomiędzy niebem a ziemią, to jest, że jestem związana ślubem posłuszeństwa, słuchać mam przełożonej jako samego Boga – a z drugiej strony Bóg daje mi sam bezpośrednio poznać swoją wolę, jest moja męka wewnętrzna tak wielka, której nikt nie pojmie i nie zrozumie tych cierpień duchowych. Lżejszym mi się wydaje oddanie życia niż przeżyć nieraz jedną godzinę w takiej męce. Nie będę nawet o tym pisać, bo to jest nie do opisania- poznawać bezpośrednio wolę Boga, a być znowuż doskonale posłuszną woli Boga pośrednio, w zastępstwie przełożonych. Dzięki Panu, ze dał mi kierownika” Kontynuuj czytanie

Ważniejsze

Zranić czy nawet zabić można też słowem. Przypomina nam o tym Jezus, a mimo to różne raniące słowa latają w naszej przestrzeni publicznej niczym chmary komarów na mokradłach. Mówimy wiele o potrzebie przebaczenia.To oczywiście ważne. Ale naprawić wyrządzone zło – jeszcze ważniejsze.

Z podróży

Są różne domy, a wśród nich te, które są nie wyremontowane. W związku z tym, wczoraj, zapytał mnie mój znajomy: Gdzie jest twój dom, w którym chciałabyś na stałe zamieszkać. Odpowiedziałam:
– W Niebie. Tam chciałabym na stałe zamieszkać.
– Ale nie chodzi o ten w niebie, ale na ziemi- odrzekł.
– Nigdzie, bo ja jestem tutaj, na tym świecie, tylko pielgrzymem – odpowiedziałam.

Przemieszczam się tak często, że trudno mi mówić o stałym zamieszkaniu w domu, ręką ludzką wybudowanym.

Myślę o moim mieszkaniu w Niebie. Mieszkaniu, które nie przemija.
I chwale Boga, którą jest człowiek żyjący.

Chciałabym przynosić ze sobą, gdziekolwiek się udam, zapach kwiatów ze swej wąskiej drogi.

Autostrada do Nieba

Przez ile dróg musi przejść każdy z nas, by mógł świętym się stać?

Carlo Acutis już w wieku 7 lat poprosił o możliwość wcześniejszego przyjęcia Komunii Świętej. Po Pierwszej Komunii Świętej, za zgodą swojego kierownika duchowego – Don Ilio Carrai, Carlo codziennie codzienne spotykał się z Panem w Eucharystii. Mówił: „Eucharystia jest moją autostradą do nieba!”

Kiedy Carlo przyjmował Jezusa Eucharystycznego, modlił się: „Jezu, rozgość się w moim sercu! Potraktuj je jako swój dom!”, często też powtarzał: „Ci, którzy każdego dnia przyjmują Eucharystię, pójdą prosto do nieba!
Całe życie spędził w przyjaźni z Bogiem.

Podejmował drobne wyrzeczenia w intencji tych, którzy nie kochają Pana Jezusa w Eucharystii.
Kiedy nie mógł uczestniczyć we Mszy Świętej, przyjmował Komunię Duchową. W ten sposób brał przykład z pastuszków z Fatimy. Ale nie tylko z nich.

W domu rodzinnym w Asyżu poznawał św. Franciszka, od którego nauczył się szacunku dla wszelkiego stworzenia i oddania najbiedniejszym. Również przykład św. Serafina i św. Antoniego z Padwy był dla Carla przynagleniem do zaangażowania się w działalność charytatywną na rzecz bezdomnych i imigrantów. Wspierał ich również finansowo, przeznaczając na ten cel pieniądze zaoszczędzone z otrzymywanej tygodniówki.
Jego życiowe motto brzmiało: „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako kserokopie”.

Carlo był również niezwykle mocno oddany Matce Bożej: codziennie odmawiał różaniec i nigdy nie opuszczał tego „najzaszczytniejszego spotkania dnia”. Kilka razy wyrażał Jej swoje oddanie i błagał o wsparcie. Mawiał: „Matka Boża jesteś jedyną kobietą w moim życiu!” Zaprojektował również szkic różańca. Jego rodzice byli niepraktykującymi katolikami.

Znaczące w tym wszystkim było wcześniejsze wydarzenie: Gdy umarł jego dziadek ze strony matki, przyśnił mu się i poprosił go o modlitwę. Carlo skierował swe pytania na tematy nadprzyrodzone do swej polskiej niańki (także jego babcia była Polką), która przekazała mu, według wiary katolickiej, o co chodziło i jak się ma modlić.

W pełni rozwinął swoje zdolności w w Liceum Klasycznym przy Instytucie Leona XIII w Mediolanie, prowadzonym przez ojców Jezuitów.
Jako licealista swój wolny czas poświęcał na przygotowywanie młodzieży do bierzmowania: nauczał katechizmu w parafii Santa Maria Segreta, i intensywnie włączył się w tworzenie stron internetowych: dotyczących wolontariatu, parafii, stworzył też strony internetowe o cudach eucharystycznych i o świętych katolickich.

Także w dzisiejsze Święto Stygmatów św. Franciszka możemy wyobrazić sobie rzesze świętych franciszkańskich: jak wstawiają się za nami, jak walczą w niebie o nasze zbawienie.

Jak wielką rolę odgrywa dobro? Święci są niewątpliwie pomocą dla innych w realizowaniu powołania do życia według woli Bożej. Jak iść drogą świętości? Aby całym swoim sercem przylgnąć do Boga. I stać się modlitwą.

Każde drzwi się otwierają i wchodzi się po schodach coraz wyżej, gdy prosi się o to przez Przez Niepokalane Serce Maryi. Wiem o tym z doświadczenia, jak bardzo Maryja pomaga. Począwszy od dzieciństwa, odkąd pamiętam, kiedy wspólnie w domu odmawiałam z tatą Różaniec św. w intencji o powrót mojej mamusi ze szpitala. Pamiętam z tego okresu, że we śnie zobaczyłam Maryję, i siebie pod jej płaszczem wraz z innymi dziećmi.

Rozpalić ogień duchowej tożsamości

Tylko z oczyma utkwionymi w Chrystusie możemy dzisiaj rozpalić ogień naszej duchowej tożsamości. I to jest temat, do zgłębienia przez nas, byśmy przynosili owoce duchowe i zakonne. Wychodząc naprzeciw wielorakim oczekiwaniom i propozycjom, które znaczą naszą codzienność, pragniemy mieć zawsze na uwadze, że wszystkie nasze wybory i programy muszą się liczyć z tym, że nie będzie sukcesu, jeśli nie będzie się rodził w sytuacji dążenia do osobistej i wspólnotowej świętości,”wysokiej miary życia chrześcijańskiego”(Jan Paweł II, Novo millennio ineunte, 31). To nam może pomóc wyrazić w odpowiednich trwałych czynach naszego zaangażowania na rzecz inkulturacji Ewangelii, a także zaprowadzić pokój w różnych i złożonych sytuacjach, często zdominowanych przez logikę przemocy i śmierci. Mam tu na myśli zwłaszcza ludzi, którzy nie poznali prawdy o sobie, że są ludźmi od poczęcia, i walczą o prawa do zabijania poczętych dzieci.

Potrzeba, by nasze wspólnoty były autentycznymi domami i szkołami braterstwa, gdzie duchowość komunii staje się zarówno stylem życia, jak i fundamentalną zasadą wychowawczą.
Potrzeba, by nasze wspólnoty dawały świadectwo wielkiemu przykazaniu Miłości, żyjąc nim z radością i wytrwałą cierpliwością.

Nosicielami znaczącego dziedzictwa doświadczenia i dojrzałości jest aangażowanie także starszych. Z ich doświadczenia i modlitwy może wytrysnąć rozkwit powołań.

Kontemplacja i słuchanie Słowa Bożego są mocą wewnętrzną kazdej apostolskiej działalności i tętniące serce gorliwego i rozważnego życia zgodnego z powołaniem do świętości.

W naszej codzienności wzorem jest Dziewica Maryja. Bardzo bliska jako nauczycielka wiary i nadziei, ucząca nas szukania we wszystkim Woli Boga, abyśmy potrafili zrozumieć Boże wskazania, a potem odważnie je realizować poprzez działania odpowiadające potrzebom określonej sytuacji.

Chrystus „przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” ( Łk 19,10). Idąc za Nim, także pragniemy iść tam, dokąd On poszedł, i czynić to, co On czynił.

Nieograniczona ufność w Opatrzność Tatusia niebieskiego podtrzymuje pokój naszych serc.

Błogosławieni pokój czyniący

Święci, promieniując autentyczną miłością Jezusa Chrystusa, pragnęli nieustannie czynić dobro, mówić to, co dobre i dzielić się dobrem. Św. Paweł pisze: ” Na to zaś przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości” (Kol 3,14). Miłość bowiem jednoczy wszystkie cnoty, czyniące człowieka doskonałym. Nic więc dziwnego, że św. Augustyn wzywa:
„Kochaj i czyń co chcesz”, bo osobę kochającą Boga sama miłość pouczy, jak nie sprawić Bogu żadnej przykrości, ale czynić tylko to, co jest Mu miłe. To dotyczy każdego człowieka. Św. Paweł stwierdza: „(…) wolą Bożą jest wasze uświęcenie”( 1 Tes 4,3). Bóg chce, aby każdy człowiek był święty w swoim stanie, n.p.: małżonek jako małżonek, kapłan jako kapłan, zakonnik jako zakonnik, kupiec jako kupiec. Zatem nie jest to wyrazem pychy, gdy pragniemy świętości, spodziewając się wszystkiego od Pana Boga, że On nam użyczy tej siły, której nie mamy, jeśli będziemy spodziewać się od Niego.

Nie ulega więc wątpliwości, że świętość jest naszym obowiązkiem. Kto nie kocha Pana Boga z całego serca, czyni zastrzeżenia i zachowuje przywiązania do rzeczy ziemskich nie jest i nigdy nie będzie świętym. Przez brak właściwej relacji z Bogiem dochodzi do tego, że ścierają się ze sobą nawet najwyższe autorytety w kwestiach dotyczących prawa własności i zakresu kompetencji. Św. Franciszek,dostrzegając pewien spór pomiędzy dwiema osobami, powiedział:
” To jest wstyd dla nas, sług Bożych, że biskup i burmistrz tak bardzo się nienawidzą, że nikt nie może ich pojednać”- rzekł do opiekujących się nim braci, którzy przekazali jego słowa i napomnienie. Franciszek, widząc, że najwyższe dobro i pokój jest zagrożone, do Pieśni słonecznej dołączył strofę: Pochwalony bądż, Panie mój, przez tych, którzy przebaczają dla Twej miłości i znoszą słabości i prześladowania.
Błogoslawieni ci, którzy je zniosą w pokoju ( por. Mt 5,10), ponieważ przez Ciebie najwyższy będą uwieńczeni (PSł 10-11).

Następnie, aby osiągnąc cel inicjatywy pokojowej, posłał dwóch braci do burmistrza, innych dwóch do biskupa, aby w jego imieniu zaśpiewali im Pieśń słoneczną z nową strofą oraz wezwali do pojednania. Skutek był poruszający: burmistrz i biskup wyszli sobie naprzeciw, uznali swoją winę i sobie przebaczyli ( por.2 Zw 101).
Strofa mówiąca o pokoju, jak cała Pieśń słoneczna, jest przede wszystkim modlitwą skierowaną do Boga. Wobec oburzającego zgorszenia Franciszek wychwala swego Pana, za wszystkich, którzy przebaczają. Dzięki temu zwycięża jego miłość, której źródło jest w relacji z Bogiem oraz pełnej zaangażowania relacji z człowiekiem i światem. Modlitwa i życie Franciszka są jednością, która trwała aż do śmierci. Franciszek widzi w śmierci bramę do wieczności. W czasie odchodzenia z tego świata napisał jeszczę jedną strofę Pieśni słonecznej:

„Pochwalony bądż, Panie mój, przez siostrę, naszą śmierć cielesną, której żaden czlowiek żywy uniknąć nie może. Biada tym, którzy umierają w grzechach śmiertelnych; Błogoslawieni ci, których (śmierć) zastanie w Twej najświętszej woli, albowiem śmierć druga nie wyrządzi im krzywdy.

Franciszek w momencie śmierci kazał przynieść sobie chleb, pobłogosławił go, połamał i rozdzielił stojącym wokół braciom. Następnie zaprosił ich do śpiewu Pieśni słonecznej, po której modlił się z braćmi Psalmem 141 (Do Ciebie wołam Panie). W końcu kazał przynieść księgę Ewangelii i poprosił, aby przeczytano mu fragment św. Jana,począwszy od trzynastego rozdziału. Wysłuchał opisu ostatnich godzin Pana: umycia nóg,wezwania do wzajemnej miłości, słów pożegnania i obietnicy Ducha Pocieszyciela, prośby o jedność pomiędzy uczniami i modlitwy za nich, pojmania i przesłuchania Jezusa, drogi krzyżowej i ukrzyżowania, śmierci, pogrzebu i zmartwychwstania ( por.1 Cel 109-111).

Jedyną rzeczą, którą mamy zdobyć w tym życiu, jest świętość, a jej nie da się zdobyć bez ogromnej pracy nad sobą. Jeśli chcemy osiągnąć świętość, to musimy się zgodzić na to, że pojawi się trudność, ból, cierpienie, wysiłek.

Św. Ignacy Loyola w swojej Autobiografii — w trzeciej osobie — pisze:
«Kiedy myślał o rzeczach światowych — i o sprawach rycerskich, ma się rozumieć — doznawał w tym wielkiej przyjemności, a kiedy znużony porzucał te myśli, czuł się oschły i niezadowolony. Kiedy znów myślał o odbyciu boso pielgrzymki do Jerozolimy lub o tym, żeby odżywiać się samymi tylko jarzynami i oddawać się innym surowościom, jakie widział u świętych, nie tylko odczuwał pociechę, kiedy trwał w tych myślach, ale nawet po ich ustąpieniu pozostawał zadowolony i radosny» (n. 8)

Myśli o świecie w kontekście czasu pozostawiają pustkę, niezadowolenie, tylko na początku są pociągające. Myśli o Bogu przeciwnie, kiedy się je zaakceptuje, przynoszą nieznany wcześniej, długotrwały pokój mimo że początkowo budzą pewien opór: «Nie będę czytał tych nudnych rzeczy o świętych».

Pomocą w zrozumieniu tego procesu
w zasadach dotyczących rozeznania, będących owocem tego podstawowego doświadczenia,
jest ważna przesłanka:
«Ludziom, którzy z jednego grzechu ciężkiego wpadają w drugi grzech ciężki, nieprzyjaciel zazwyczaj ukazuje pozorne przyjemności, sprawia, że sobie wyobrażają radości i przyjemności zmysłowe, żeby ich bardziej utrwalić i umocnić w ich wadach i grzechach. W tych samych osobach duch dobry działa w przeciwny sposób, kłując i gryząc ich sumienie zgodnie z naturalną zdolnością ich rozumu do poprawnego sądu» (Ćwiczenia duchowne, 314, przekł. Jan Ożóg SJ ).

Kiedy Ignacy przebywał ranny w ojcowskim domu, nie myślał ani o Bogu ani o tym, jak zreformować swoje życie. Po raz pierwszy doświadcza on Boga, gdy słucha swojego serca, które pokazuje mu ciekawe odwrócenie — rzeczy na pierwszy rzut oka atrakcyjne rozczarowują go, natomiast w innych, mniej pociągających, znajduje pokój, który trwa. To dotyczy także naszego życia. My również doświadczamy tego, że zaczynamy o czymś myśleć i na tym się skupiamy, a potem jesteśmy rozczarowani. Natomiast robimy jakiś miłosierny uczynek i odczuwamy pewną szczęśliwość, przychodzi nam dobra myśl i ogarnia nas szczęście, coś radosnego, to jest całkowicie nasze doświadczenie.

W tę niedzielę jest marsz za życiem. Jakiś czas temu przyszło mi na myśl, by modlić sie o zmianę myślenia ludzi w rządzie, walczących o prawa do aborcji, do kompromisu aborcyjnego. Walczyłam o nawrócenie tych ludzi odmawiając Psalm…c.d.n.

Jaką rolę odgrywacie?

  • Chodzi o przyszłość Polski
    1. „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali” (18 VI 1983 r). Wbrew wszystkim mirażom ułatwionego życia musicie od siebie wymagać. To znaczy właśnie „więcej być”. Przyszłość Polski zależy od was i musi od was zależeć”.( Jan Paweł II)

    Jak wymagają od siebie młodzi ludzie w codziennym życiu? Czy zabiegają o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem? Jaka jest ich relacja z Bogiem? Młodzi ludzie mają tak wiele problemów ze swoimi nałogami, nie zdając sobie sprawy z tego, że są one wynikiem słabej relacji z Bogiem.

    Spotykamy różnych ludzi. I ja też. Dzisiaj spotkałam młodą dziewczynę z papierosem elektronicznym i kilkoma kolczykami na twarzy. Podeszłam do niej z życzliwością, mówiąc między innymi: Serce mi się kraje, jak widzę młodą dziewczynę, niszczącą swoje zdrowie. To takie szkodliwe, to tak jak popełniać samobójstwo. I te dodatki na twarzy w moim odczuciu zupełnie nie potrzebne. To tyle, co udało mi sie dzisiaj wyrazić swoimi słowami.

    Staram się zawsze reagować, żeby pomóc. I czynię to z miłością w sercu i z miłości. Wczoraj podeszłam też do kogoś, kto wulgarnie się wyraził. Był to też młody człowiek. Powiedziałam mu: jeśli chciałbyś, aby Pan Bóg Ci w życiu błogosławił, to staraj się nie wyrażać wulgarnie. W odpowiedzi usłyszałam, że dla niego jest to trudne przestać się tak wyrażać, że on już nie potrafi inaczej….
    Co ciekawe… Na pytanie kolegi, co mu powiedziałam, odpowiedział, że ja mu udzieliłam błogosławieństwa. On to tak odebrał.

    Widać, że ów chłopiec miał dobrą wolę. I jest jednym z wielu osób potrzebujących pomocy.
    Inna sytuacja: Młody chłopiec w rozmowie z dziewczyną użył wulgarnego słowa. Nie mogłam też nie zareagować: Zapytałam, czy w przyszłości chciałby aby jego żona odzywała się do niego tak wulgarnym językiem? Dziewczyna stwierdziła, ze powinien przeprosić… Nastała cisza. Ale już dalej nie słyszałam wulgarnych słów.

    Innym razem, siedząc w tramwaju, zauważyłam w pobliżu mnie
    dziewczęta, które zaczęły mówić takim wulgarnym językiem, że w mig musiałam podjąć decyzję: albo uciekać jak najdalej od nich albo zareagować.

    Wybrałam to drugie. Podchodzę do nich i pytam: Dziewczyny jaką rolę odgrywacie? One były zaskoczone tak bardzo, że zaczęły się zastanawiać.
    -Jaką rolę? No pytam się was: jaką…?
    – A jaka może być?
    – No… może być rola wiedźmy.
    – Ależ proszę pani, przecież teraz wszystko można robić, co się chce.
    -A chciałabyś, aby ktoś na ciebie pluł, bo jeśli nie nie będziesz się szanować, to i inny też Cię nie poszanuje. Opluje, wykorzysta i puści kantem. To wy macie chłopaków wychowywać swoim dobrym przykładem, a nie naśladować ich w tym, co źle robią.
    – Ależ proszę pani, pani żyła w innych czasach, wtedy byli skromni ludzie.
    – Ależ nie, kiedy ja żyłam, wtedy też byli różni ludzie, ale ja brałam przykład z mądrych ludzi i wam się uda wybierać dobro z Bożą pomocą.
    W odpowiedzi na moją reakcję usłyszałam: Dziękuję. Zdarza się też doświadczać wdzìeczności ze strony młodzieży. To takie miłe.

    Mam nadzieję, że przyszłość Polaków będzie szczęśliwa. Ale najpierw Polska musi się wiele nacierpìeć, szczególnie za decyzje nowego rządu, które wołają o pomstę do nieba. Są to: tabletki ” dzień po” powodujące bezpłodność u przyszłych kobiet, aborcja, in vitro, itp. I niszczenie autorytetów, będących na wyższym poziomie moralnym.

    Jeśli będziemy się więcej modlić, to wszystko zmieni się na lepsze. Zachęcam więc do modlitwy, ale i do do korzystania z sakramentów świętych oraz uczestnictwa w Eucharystii, adoracji i czytania Pisma Świętego.

    Jeśli chodzi o czasopisma, to jest wiele takich, które warto czytać. Dziś zachęcam do czytania „Manrezy”.

    Polecam także "Manrezę" Bo warto czytać również mądre czasopisma...

    Doświadczać Boga


    Jest okres Wielkiego Postu. Czas święty. Patrzymy na Pana Jezusa, aby On był zawsze w centrum naszego życia. Pragniemy Go słuchać i trzymać się Go każdego dnia i we wszystkich okolicznościach naszego życia, stharając się coraz głębiej nie tylko rozumieć ale i przyjmować wartość na0szego powołania – daru Bożego, aby przynosił owoce. Aby święciło się Imię Tatusia, o którym mowa m.in. w Ewangelii św. Jana:

  • ” Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. J 14,8. „Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej”. J14,9. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości” J14,10.
  • Ważne – jak przypomina nam „Manreza”1/2023 pismo poświęcone duchowości ignacjańskiej – jest nieustanne czytanie Pisma świętego. Dlaczego? Bo jest Słowem Bożym. Benedykt XVI wspomina wręcz

  • ” o grzechu niesłuchania słowa Bożego”
  • ( Verbum Domini 26). Po owocach poznajemy, jakimi słuchaczami jesteśmy ( Mt 7,20; 13,33).

    Każdy z nas ma różne sposoby modlitwy. I tak n.p. rozmyślanie nad treściami wiary ćwiczy rozum: w myśleniu o wierze, refleksji w duchu wiary, w umiejętności wierzącego myślenia. Jest to ćwiczenie, które oświeca ducha ludzkiego w wymiarze intelektualnym,
    do którego zalicza się m.in. metody czytania Pisma świętego, a zwłaszcza lectio divina, czytanie duchowe, a także rozmowę duchową i prowadzenie dziennika duchowego.

    Oczywiście nie wykluczone do tego rodzaju modlitwy są także inne władze wewnętrzne, szczególnie pamięć, wola czy wyobraźnia. Ze względu na psychofizyczną jedność czlowieka rozważanym tekstom zawsze towarzyszą poruszenia woli i jakiś klimat emocjonalny.

    Rozmyślanie kształtuje postawy religijne i duchowe wierzących poprzez oddziaływanie na sfery takie jak: poznawcza, wolitywna i afektywna.

    W teologii życia wewnętrznego wyróżniamy więc nie tylko modlitwę
    -ustną, gdy ustami wypowiadamy słowa, ale i
    myślną, która wg tradycyjnego podziału dzieli się na trzy podtypy:

  • rozmyślanie, medytację i kontemplację. W końcu modlitwę kontemplacyjną- Boży dar modlitwy wlanej
  • Po owocach poznajemy jak się modlimy,jakimi słuchaczami jesteśmy. I jakimi słuchaczami byli święci. Jaką przyjmowali postawę wobec powołania do świętości?

    – Święty Ignacy Loyola mówił o tzw. świętej obojętności. Chodziło mu o to, „byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa więcej niż ubóstwa, zaszczytów więcej niż wzgardy, życia długiego więcej niż krótkiego” (ĆD 23). Abyśmy byli gotowi na przyjęcie każdej sytuacji i każdej drogi.

    – Św. Klara w swoim Testamencie napisała:

  • „Wśród innych dobrodziejstw, jakie otrzymaliśmy i co dzień otrzymujemy od naszego Dobroczyńcy, Ojca miłosiernego, za które powinnniśmy składać dzięki Jego chwalebnemu majestatowi, wielki jest dar naszego powołania. A im jest ono większe i doskonalsze, tym batdziej jesteśmy Jemu zobowiązane. Dlatego też Apistoł napomina nas: dobrze poznaj swoje powołanie”.Por.św. Grzegorz Wielki, In Ezechielem,II,IX,XVIII,16: CCL 142,896).
  • Św. Klara oświecona łaską Bożą,znana jest z tego, że weszła na drogę bardziej radykalnego naśladowania
    Chrystusa. W kościółku Porziunkula przed ołtarzem Maryi ogołociła się ze wszystkich bogactw, by przywdziać ubogą szatę pokutną w formie krzyża. Następnie, gdy upłynęło trochę czasu od jej opuszczenia rodzinnego domu w nocy między Niedzielą Palmową a Wielkim Poniedziałkiem roku 1211 ( lub 1212) zamieszkała w małym klasztorze św. Damiana, gdzie przyłączyły sie inne towarzyszki, i gdzie zamieszkala równiez jej młodsza siostra Agnieszka. Wybrały życie Ewangelią w wymiarze kontemplacyjnym, podążając śladami Chrystusa, uznając ubóstwo, trudy, utrapienia, poniżenie i wzgardę świata za źródło wielkiej, duchowej radości.

    Co było istotą charyzmatu św. Klary? Istotę, którą należy interpretować w trynitarnym i Maryjnym kontekście Ewangelii o Zwiastowaniu, św. Klara widziała w jednym z pouczeń otrzymanych od św. Franciszka: „Ponieważ z natchnienia Bożego zostałyście córkami i służebnicami najwyższego i największego Króla, Ojca niebieskiego, i stałyście się oblubienicami Ducha Świętego, wybierając życie doskonałe według Ewangelii świętej, pragnę i przyrzekam osobiście- i w imieniu moich braci – otoczyć was, tak jak ich, serdeczną troską i staraniem”. Dla św. Franciszka powołaniem Sióstr Ubogich było naśladowanie pokornej Służebnicy Pańskiej. Pokorna Służebnica Pańska jest prototypem Kościoła – Dziewicy, Oblubienicy i Matki (Zob. Przesłanie na drodze pełnego i autentycznego doświadczenia Boga, str.267).

    – Św. Elżbieta z Turyngii kształtowała swoje życie wg słów, jasno wyrażających Ewangelię: „Miłość jest kosztowną perłą…jeżeli ją tylko posiadasz, wystarczy ci”… Do peŕły miłości dołączyła inne szlachetne kamienie cnót: wyrzekła się własnej woli i wszelkich przepychów świata oraz tego, co Zbawiciel w Ewangelii radził porzucić. Po bohatersku, gorliwie wprowadzała Ewangelię Chrystusa w codzienne życie. Była widziana jako niewiasta, która całkowicie przylgnęła do Chrystusa, niewiasta, która ubierała się w nędzne szaty, pełniła najniższe posługi, a nawet żebrała od drzwi do drzwi. Wspierała wszystkich cierpiących, nie szczędząc żadnego trudu, stała sie matką wszystkich.

  • ” Znać Jezusa Chrystusa”
  • – taka była dewiza wielu świętych, których troska skupiała się na pomocy ubogim, odciętym od Kościoła. Wiedza teologiczna wraz z rozważaniem słowa Bożego na modlitwie, rekolekcje, a nade wszystko regularne przystępowanie do sakramentów świętych, pozwalają nam przyjmować Chrystusa, aby działał On w nas i przez nas.

    Kontynuuj czytanie

    O ś.p. Ks. Prof. Romanie Murawskim i nie tylko.

    Dzisiaj znalazlam informacje na temat odejścia ks. Romana Murawskiego, który był moim profesorem na ATK (UKSW). Zmarł 27 stycznia w 2016 r. Zapamiętałam go jako wspaniałego człowieka, kapłana i profesora. Był zawsze pogodny, delikatny, cierpliwy i bardzo pomocny, o czym wiem z doświadczenia. I bardzo jestem Panu Bogu wdzięczna za to wszystko, co dla nas uczynił poprzez tego kapłana.

    Natomiast w ubiegłym tygodniu dane mi było przeczytać w Internecie informację o odejściu do Pana ks. prof. Zbigniewa Marka. Zmarł 20 lutego 2024 r. Poznałam go na ATK. Byłam pierwszą osobą, która wybrała go sobie na promotora pracy doktorskiej, a on się zgodził. Bogu dzięki za wszystko, co dla nas uczynił przez tego kapłana.

    Dzisiaj wspominam również z wdzięcznością ś.p. ks. Prof. Antoniego Lewka, którego dane mi było poznać najpierw jako wykładowcę języka łacińskiego na ATK w Warszawie, w tym czasie, gdy byłam na pierwszym roku studiów teologicznych (1979 r.), a po wielu latach jako Dyrektora Studiów Dziennikarstwa i Komunikacji społecznej na UKSW, począwszy od przyjęcia mnie na te studia aż do ich ukończenia i wręczenia mi dyplomu z wielkim wyróżnieniem za zajęcie drugiego miejsce według najwyższych ocen. Ks. Dyrektor Antoni Lewek, jako jedyny z poznanych mi osób, życzył mi, abym była sławna.
    Bogu dzięki składam za wszystko, co uczynił przez tego kapłana.

    Krzyż to takie szczęście

    „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (Św. Paweł (1 Kor 1, 18)).
    „Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie…”. „Krzyż to takie szczęście, że wszystko widzi się inaczej”(ks.Jan Twardowski).

    Trudno nam, katolikom, wyobrazić sobie życie bez krzyża. Trzeba nam go kochać całą swoją miłością. Adorować.
    Wiem z doświadczenia, jak wielkie łaski otrzymałam przez krzyż, n.p. malując duży krzyż na ścianie z całym zaufaniem Bogu, z myślą: W tym znaku zwyciężę. I przyszło zwycięstwo. Przyszło i nadal przychodzi. Wspomnę przy tym moją ś.p. mamę, która przed swoim odejściem do Pana zobaczyła we śnie krzyż i tak ogromne światło wychodzące z niego, że nie było widać na nim postaci. Światło, które rozświetlało cały pokój.

    Warto mieć krzyż. Ktoś z moich znajomych, bardzo pobożny, po zamieszczeniu dużego krzyża w pobliżu swojego domu, doświadczył nawrócenia bliskiej osoby z nałogu pijaństwa.

    Wspomniany powyżej przykład to jeden z wielu przykładów, ukazujących sens krzyża, że przez krzyż idzie się do Nieba.

    Przejdź do paska narzędzi